Jadwiga i miłosierdzie

O związkach ze Świętą Jadwigą opowiada Artur Mnich, lekarz medycyny i psychiatra.

Pod Czarnym Krzyżem

Takim szczególnym zdarzeniem związanym z Królową Jadwigą było umieranie mojego ojca. Pracowałem wówczas dwieście kilometrów od Krakowa. Któregoś dnia otrzymałem wiadomość, że ojciec znalazł się na oddziale neurologii Szpitala Narutowicza. Poprosiłem o urlop i natychmiast wyjechałem do Krakowa. Na miejscu okazało się, że sytuacja jest krytyczna. Ojciec wcześniej chorował na raka prostaty i prawdopodobnie nastąpił przerzut do okolic odcinka piersiowego kręgosłupa. Jego pęknięcie uszkodziło rdzeń kręgowy i okoliczne naczynia. Widząc ojca sparaliżowanego, w zagrożeniu życia, od razu udałem się pod Czarny Krzyż na Wawelu. Zostawiłem tam karteczkę ze słowami: "Jadwigo Królowo Błogosławiona, która dla mnie świętą jesteś i odbiciem blasku Królowej Polski Maryi. Za twym pośrednictwem apeluję prośbą do Jezusa Miłosiernego na tronie Wawelskiego Czarnego Krzyża o łaskę zdrowia dla ojca mego Wita, złożonego ciężką chorobą w dniu święta twego 17 lipca 1991 roku...". Było jeszcze coś ważniejszego. Niepokój, czy tata uporządkował sprawy duszy, czy odbył spowiedź...

Obrazek Jadwigi

Kiedy kolejny raz odwiedziłem tatę, pomyślałem, że muszę przy nim postawić obrazek Królowej Jadwigi. Skoro modlę się na Wawelu i pod królewskim Krzyżem, jej wizerunek powinien tu być. Szpital znajduje się akurat w pobliżu parafii św. Jadwigi Królowej. Było późno, ale zakrystia była otwarta. Siostra powiedziała, że nie ma obrazka z wizerunkiem świętej Jadwigi. Musi siostra mieć! - powiedziałem... i siostra, sama zdumiona, znalazła na dnie szuflady jeden obrazek. Wróciłem z nim do szpitala.

To był pierwszy znak, że była to dobra decyzja, bo ojciec umierał. Miał początek wstrząsu. Gdyby mnie przy nim wtedy nie było, sam nie mógłby wezwać nikogo... Kiedy wróciłem i, jako młody lekarz, sprawdziłem tętno, wezwałem cały zespół anestezjologiczny. Lekarze "podnieśli" mu trochę ciśnienie krwi a ja patrzyłem w jego oczy i modliłem się. Ojciec jak gdyby trzymał się mojego wzroku. Wiedziałem, z medycznego punktu widzenia, że jest źle, że na pewno nastąpiło dalsze pęknięcie lub nadszarpnięcie naczyń. Zadzwoniłem do mamy, żeby przyszła czuwać w nocy, a sam modliłem się i czekałem na księdza, który miał tacie udzielić Sakramentu Namaszczenia Chorych. Ksiądz zdążył i to był pierwszy cud...

"Jadwiga i Miłosierdzie"

Niestety, następnego dnia rano tata wszedł w stan agonii. Rozumiejąc intymność i powagę chwili przeniesiono go do małej salki, gdzie mogliśmy mu towarzyszyć. Poprosiłem wtedy, żebyśmy wszyscy odmawiali Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Prowadziłem ją i ojciec umarł w czasie trwania tej modlitwy. Wiedziałem, że spełniłem wszystko, co mogłem spełnić...

Ale to nie koniec. Kiedy wyszliśmy ze szpitala i ochłonęliśmy, zrodziło się pytanie, gdzie pochowamy tatę. Ojciec wspominał nieraz o miejscu na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Okazało się, że nie ma już tam miejsca. Co teraz?

Znowu poszliśmy do Królowej Jadwigi. W takim głębokim wewnętrznym spokoju. Mama w milczeniu siadła samotnie w ławce przed św. Stanisławem, a ja poszedłem przed krzyż. Po jakimś czasie wróciłem do mamy, a ona zapłakana opowiedziała mi, że podeszła do niej jakaś staruszka i powiedziała: "Niech się pani nic nie martwi. Królowa Jadwiga pani pomoże". To był kolejny znak... I oczywiście wszystko tak się ułożyło, że tata został pochowany na Rakowicach.

Przeżycie spokoju płynącego od Jadwigi i słowa Koronki w tamtym czasie pozostawiły we mnie jeden wspólny ślad. To zespolenie św. Jadwigi Królowej z Bożym Miłosierdziem wyłoniło się znów w czasie ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny Ojca Świętego Jana Pawła II w 2002 roku. Nie zabiegałem o to, ale zaproszono mnie na dziedziniec, aby wraz z innymi towarzyszyć Ojcu Świętemu podczas jego modlitwy w katedrze. Modliłem się w milczeniu w Jego intencjach. Po skończonej papieskiej modlitwie wpuszczono nas do katedry. To, co zobaczyłem, wzbudziło poruszenie serca, które nie sposób wyrazić słowami. Pod wawelskim Czarnym Krzyżem Chrystusa, oparty o ołtarz z relikwiami Królowej Jadwigi, stał obraz Pana Jezusa Miłosiernego z krakowskich Łagiewnik! Ukryty moment, który czekał na swój czas. Jakże nie powiązać Miłosierdzia Bożego z historią Polski i Kościoła! Wawelskiej misji humanizmu i uniwersalnej kultury polskiej. Głoszenia orędzia Ewangelii i cywilizacji miłości przez Papieża z rodu Słowian, wielkiego następcę w misji Królowej Jadwigi.

Obecnie prawie codziennie modlę się przed Czarnym Krzyżem. Staram się możliwie często przychodzić z żoną i synami na Wawel. W domu mamy wizerunek Jadwigi, z krzyżem w ręku i delikatnym orłem na piersiach. Jej osobowość "dialogiczna", którą dopiero świat zaczyna tak rozpoznawać, jej uwewnętrzniona "soborowość", którą dzisiaj wykorzystuje dla dialogu, jej ewangeliczne rozumienie władzy jako służby pomagają mi w spotkaniach terapeutycznych, w wykładach, które prowadzę, w rozumieniu i uczeniu się człowieka; bliska w sprawach zwykłych, ale w nadzwyczajny sposób.

W: Cuda i łaski Boże - św. Jadwiga Królowa, luty 2009 r.