Laudate.pl

- Było to podczas pogrzebu Jana Pawła II. Widziałem, jak na trumnie Papieża zamknęła się księga. Zrozumiałem wówczas przesłanie: "ja skończyłem, teraz twoja kolej". W służbę liturgiczną byłem zaangażowany od dawna, ale to wydawało mi się za mało. Będąc człowiekiem czynu zdecydowałem działać. Każdy wie, że dzisiaj bez mediów elektronicznych Kościół nie wypełni swojej misji a rola tego środka ewangelizacji będzie wzrastać. Jestem lektorem w swojej macierzystej parafii, co niedzielę staję przy ołtarzu. Wiem, że trzeba do ludzi mówić łatwym językiem, takim, jaki zrozumieją. Mając do dyspozycji jedynie komputer domowy, udałem się do Księdza Proboszcza i powiedziałem, że chcę wydawać tygodnik parafialny. "Nie uda ci się, ludzie nawet lepszych gazet nie chcą dzisiaj czytać! Spróbuj - jak przez trzy tygodnie będzie to trwało - to bardzo dobrze" - powiedział. Minęło trzy lata a gazeta wychodzi - 120 egzemplarzy co tydzień. Rzadko się zdarza, żeby pozostał jakiś egzemplarz.

***

- Przypadkiem trafiłem do księdza z parafii św. Jadwigi Królowej. Porozmawialiśmy o mediach katolickich, o internetowym "sklepie", do którego każdy będzie mógł wejść po pomoc, po dobrą radę w drodze do wiary i ... otrzymać to wszystko za darmo. Wziąć to, co każdemu potrzebne. Płaciłby wdzięcznością w modlitwie. Ile to będzie kosztować? - zapytał ksiądz. Jeżeli chociaż jedna dusza się z tego nawróci, to myślę, że każde pieniądze są tego warte. To go przekonało i zaczęliśmy. Wychodząc, z radości zacząłem nucić "Te Deum laudamus" (Ciebie Boga wysławiamy). I tak zostało. Laudate. pl - dzieło Świętej Królowej Jadwigi. Umieściłem tam tysiące modlitw, niekiedy bardzo starych, jest też największy zbiór pieśni patriotycznych. Dzieło nie ma charakteru komercyjnego i każdy wierzący może mieć wkład w jego rozwój. Codziennie z jego zasobów korzysta ponad 200 osób. Szczególnie Polonia z całego świata: USA, Kanady, z Brazylii, Argentyny a nawet z Botswany. Bez pomocy modlitewnej Sióstr Serafitek z Białki i Ojców Kamedułów z Bielan nie podołałbym wszystkim obowiązkom. Jeśli Bóg pozwoli i znajdą się ludzie chętni, to dzieło będzie jeszcze bogatsze i skuteczniejsze.

***

A że moja praca i życie jest Panu Bogu potrzebne, przekonałem się w listopadzie 2008 roku. Byłem w szpitalu na operacji kręgosłupa, która miała pomóc, ponieważ miałem niewładną nogę, groziła amputacja. W przeddzień operacji zadzwonił do mnie ks. Henryk Paśko, że potrzebuje na niedzielę legitymacje dla wspólnoty "Margaretek" - osób modlących się za kapłanów. "Na razie się nie da. Jak mnie wypuszczą, to pomyślę" - powiedziałem. Ksiądz na to: "jak cię wypuszczą? skąd?". "Ze szpitala, jutro mam operację". "To ja idę do św. Jadwigi do kościoła". I poszedł do św. Jadwigi pomodlić się, a ja na operację. Kiedy obudziłem się z narkozy, poczułem, że to już chyba koniec, chłód i gorączkowe myśli, żeby chociaż jeden dziesiątek różańca zdążyć odmówić. Zacząłem mówić i przy trzeciej "zdrowaśce" jakby mnie ktoś odgrodził od tego zimna, jakby mnie ukrył w dłoniach, zrobiło mi się ciepło i już wiedziałem, że będę żył. W piątek poszedłem do domu i przed niedzielą zdążyłem wydrukować nie tylko sto potrzebnych legitymacji ale i cotygodniową gazetę dla parafialnej wspólnoty. A portal Laudate. pl - dzieło św. Jadwigi ma się dobrze... i coraz lepiej.
Jarosław Błażusiak

W: Cuda i łaski Boże - św. Jadwiga Królowa, luty 2009 r.