Modliła się cała parafia

10 listopada 2007 r. na budowie w Warszawie z rusztowania spadł pan Mirosław, który wcześniej pracował w Nowym Targu przy budowie kościoła pw. św. Jadwigi Królowej. Jego małżonka powiadomiła ks. Henryka o ciężkim stanie męża, który już dwa tygodnie był w śpiączce, miał szereg obrażeń i złamany kręgosłup... Nikt z lekarzy nie dawał mu najmniejszych szans na przeżycie. Ks. Henryk ogłosił w parafii, że trzeba pana Mirosława otoczyć modlitwą, przypomniał, że to młody, dobry człowiek, który budował ten kościół, że jest bardzo potrzebny żonie i maleńkiemu dziecku... - I zaczęliśmy modlić się całą parafią - mówi ks. Henryk.

W dniu, w którym wydawało się, że zbliża się koniec ziemskiego życia pana Mirosława, jego rodzice pojechali do Warszawy, aby się z nim pożegnać. Zastali go nadal nieprzytomnego. Pomodlili się nad nim i o godzinie 12 wyszli. Wrócili na Koronkę do Bożego Miłosierdzia i znów zaczęli się modlić. Wtedy pan Mirosław otworzył oczy. Niedługo potem odzyskał czucie we wszystkich członkach, a po miesiącu rehabilitacji wyszedł do domu. Nie minął rok, a znowu zaczął pracować. Ksiądz Henryk i rodzina pana Mirosława jego wyzdrowienie uważają za cud św. Jadwigi Królowej.

W: Cuda i łaski Boże - św. Jadwiga Królowa, luty 2009 r.